środa, 13 maja 2015

k100 opinii o: Metagaming


Dzisiaj będzie trochę o metagamingu. Nie chcę obrażać niczyjej inteligencji cytując definicję z wikipedii i zakładam, że każdy z grubsza wie, czym metagaming jest, ale chciałbym także, abyśmy nadawali na tych samych falach. W kilku słowach zatem - mianem metagamingu w RPG określimy wszystkie te poczynania grających, które polegają na użyciu wiedzy Gracza w celu odniesienia jakichś korzyści przez prowadzoną przez niego postać, podczas gdy postać ta tej wiedzy nie posiada. Do najprostszych przykładów należą: wykorzystywanie znajomości bestiariusza; wszechwiedza w zakresie magii i magicznych artefaktów, gdy gramy orczym barbarzyńcą; czy działanie na podstawie faktów, których Bohater nie zna. 

Zapytałem międzynarodową grupę graczy Pathfinderowych oraz mojego znajomego MG/Gracza, jakie mają podejście do metagamingu, jak wygląda to zjawisko przy ich stołach. Zdecydowałem się pozostać w obrębie grających głównie w PF RPG z trzech powodów: mnogość różnych zasad, statystyk, umiejętności oraz innych elementów tego systemu sprawia, że jest to bardzo podatny grunt pod metagaming, chciałem także zestawić te opinie ze swoim podejściem, ponieważ ostatnimi czasy 99% mojego grania i prowadzenia to właśnie PF RPG. Ponadto odnoszę wrażenie, że w naszej rodzimej Polszy metagaming kojarzony jest bardzo negatywnie; jako coś antyimersyjnego, złego i w ogóle nie nadającego się do "poważnej, klimatycznej rozgrywki fabularnej".




Zachodni (w większości) PFowi eRPeGowcy wyrazili swoje k100 opinii i to co najbardziej rzuca się w oczy to fakt, że w każdej grupie pewna ilość metagame'u się pojawia, zwykle w dość pozytywnym świetle. Mimo to, większość osób deklarująca się jako MG twierdzi, że zwalczają to zjawisko w swoich grach, gdy tylko jest to możliwe. To co się także wielokrotnie pojawia w tych wypowiedziach, to stwierdzenie, że metagame jest ogólnie spoko, jeśli stosuje się go z głową i umiarem; gracze odgrywają wymianę informacji między BG, ich postacie nie komunikują się między sobą, jeśli nie ma takiej możliwości. Zatem podstawą poprawnego metagame'u jest podparcie go odpowiednim odgrywaniem postaci i ograniczanie się do niezbędnego minimum. Jako przykład niefajnego użycia wiedzy nieposiadanej przez BG podawano także udupianie bohaterów współgraczy, czy wspomniane już korzystanie ze znajomości bestiariusza. 

Z mojego punktu widzenia, w systemach tak obłożonych zasadami jak PF RPG czy DnD3.X/4/5 pewna doza metagame'u jest po prostu konieczna. Odgrywanie po raz setny bycia zaskoczonym przez pierwszopoziomową magię, czy istnienie żywych trupów bywa po prostu męczące i zazwyczaj niewiele wnosi do historii. Wiele też zależy od sposobu, w jaki dana grupa gra - ja osobiście oczekuję od swoich graczy, że wykorzystają swoje doświadczenie z systemem, by być ciut efektywniejszym w obrębie jego mechaniki; dla przykładu, wydawanie drużynowych funduszy na różdżki leczenia ran, zamiast mikstury w PF, dlatego, że jest to bardziej opłacalne, nie uważam za coś, czego moi gracze robić nie powinni. 

Nieraz metagaming pomaga przyspieszyć pewne sceny, które niby można odegrać, ale z drugiej strony ich wpływ na fikcję jest na tyle niewielki, że na sesji zwyczajnie szkoda na nie czasu. Bohater wchodzi do miasta, gracz deklaruje - "Mam do sprzedania trzy długie miecze +1, dwie fiolki trucizny, złoty naszyjnik i w połowie zużytą różdżkę przywoływania różowych słoni, chciałbym obskoczyć sprzedawców i to opchnąć." Jeżeli na sesji są ciekawsze rzeczy do roboty, miasto jest na tyle duże, że jest gdzie ten złom sprzedać, to zwykle odpowiem coś w stylu "Okej, odnajdujesz sprzedawcę oręża i magicznych różdżek oraz amuletów bez problemu, statuetkę wymieniasz w lombardzie na twardą gotówkę. Dłużej schodzi Ci ze sprzedaniem trucizny, nie chcesz narażać się straży miejskiej, ale wreszcie znajdujesz warsztat rzemieślniczy, który ma ogromne problemy ze szczurami i sprzedajesz im zawartość butelek jako doskonałą trutkę na szkodniki. Sprawdź sobie w podręczniku co ile kosztuje i dopisz połowę tych wartości na kartę, za statuetkę wpisz całą wartość, czyli 50 gp. A teraz wróćmy do sceny negocjacji z burmistrzem...". Co innego, gdy Gracz prowadzi postać parającą się, w przerwach między łupieniem lochów, handlem i chce sprzedać lub kupić towar w ilości hurtowej, albo naprawdę targować się o cenę rzadkiego arrasu wygrzebanego ze sterty smoczego skarbu.


Podsumowując, zjawisko metagamingu nie zawsze jest takie straszne, jak je malują, i wiele ekip z dobrym skutkiem stosuje je u siebie. Wszystko zależy od tego, jak daleko wyjdziemy poza wiedzę swoich postaci i czy będzie to okraszone odpowiednim odgrywaniem w fikcji. Z mojej strony zachęcam do eksperymentowania w tej materii - może się okazać, że wypracujecie przy swoich stołach pewne metody na upłynnienie rozgrywki, bez ujmowania tej jakże cennej imersji.